ROZPRAWA


Piszę te słowa już z pozycji "oskarżonego", sprawa trafiła do sądu.

Rozprawa pierwsza.

Na początku roku w pierwszym posiedzeniu sądu mając już dość krycia układzików i robienia moich przełożonych pod siebie ze strachu o stołki - zeznałem zgodnie z prawdą na pytanie sędziego, że pokrzywdzony nie został zatrzymany w następnych dniach po tym zdarzeniu, ponieważ kilka dni po zdarzeniu z-ca Komendanta Komisariatu na odprawie do służby oświadczył, iż zostało do prokuratury złożone pisemne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariuszy KP Radlin.
W związku z tym z prokuratury był telefon, iż sprawa jest w toku, obydwie strony są znane i dostępne na miejscu i żeby sprawcę czynnej napaści absolutnie nie zatrzymywać. W związku z czym zadanie doraźne dotyczące zatrzymania szalikowca zostaje wpisane do książki i polecenie ustne żeby go nie zatrzymywać. Niepotrzebnie z-ca to mówił, ponieważ i tak reszta funkcjuszy widząc go na drodze zawróciłoby radiowóz.
W tym dniu przesłuchiwani byli policjanci: Kierownik OPI, Naczelnik Prewencji i jego z-ca między innymi. Wszystko było ok. dopóki nie doszło do przesłuchania Naczelnika Prewencji.
Ponieważ przybył z NPP jako dowodzący operacją zabezpieczenia imprezy masowej w Wodzisławiu tu również był "przodowym".
Sędzia zadał mu bardzo proste pytanie: dlaczego pokrzywdzony po dopuszczeniu się czynnej napaści nie został zatrzymany?
Naczelnik wytłumaczył, że poszukiwania na mieście nie przyniosły efektu.
Sędzia: Czy wydał pan polecenie aby jechać do sprawcy do domu i tam go zatrzymać?
Naczelnik:Była późna noc i nie widziałem takiej potrzeby przy tego rodzaju zdarzeniu.
Sędziemu brwi się podniosły:Przy czynnej napaści na funkcjonariusza nie widział pan takiej potrzeby? Czy to jest błahe i nagminne zdarzenie?
Naczelnik zbladł i wymyślił,że nie znaliśmy wtedy adresu sprawcy.
Sędzia wyjmuje spis wszystkich szalikowców sporządzony przez dzielnicowego na długo przed tym zdarzeniem gdzie dane szalik-mena są na pierwszym miejscu.
Naczelnik blednie coraz bardziej i mówi,że uzyskaliśmy informację,iż sprawca tej nocy nie przebywa w miejscu zamieszkania tylko u swojego kolegi w Rybniku.
Sędzia miał oczy coraz większe.
Widząc co się dzieje, a że lubię naczelnika i nie chciałem, żeby zasiadł na ławce obok mnie, przerwałem przesłuchanie, wstałem i zwróciłem się do sądu, iż w ty miejscu chcę założyć oświadczenie. Po zezwoleniu sędziego oświadczyłem, że dostępu do tego dokumentu wtedy jeszcze nie mieliśmy, bowiem znajdował się w zamkniętej szafie dzielnicowego, ustalenie danych adresowych nie było możliwe z powodu jak sobie przypominam awarii systemu komputerowego bazy danych tej nocy.
Sędzia popatrzył na mnie krzywo, ale zaprzestał maltretowania. Później na korytarzu Naczelnikowi wygarnąłem przy reszcie policjantach o dwóch magicznych słowach ... które zna każdy posterunkowy.

Rozprawa druga.

Na następnej rozprawie kiedy sędzia w tej samej kwestii "molestował" mojego byłego komendanta nie widziałem już takiej potrzeby żeby interweniować. To było żenujące i pozwolicie,że nie przytoczę już szczegółów żeby nie kompromitować do końca resortu.
W pewnym momencie moja adwokat się odwróciła i zapytała czy wszyscy moi przełożeni są tacy. Odpowiedziałem jej, że różni, ale akurat tym razem tak trafiło.
Mój były kiedyś napisał do prokuratury zawiadomienie na swojego podwładnego o przerobieniu dokumentu książki z alkomatu. Chłopak pomylił się wpisując godziny badania i osoby kierującego z pasażerem. To nic,że zaraz poprawił na dobre bo przecież są na wydruku. Uniewinnili go po trzech latach. Miał zarzuty za usiłowanie mataczenia. Sąd II instancji uznał,że każdy jest tylko człowiekiem i ma prawo się pomylić.
To było jakieś 8 lat temu. Pracowałem z nim zaraz po tej sprawie w stałym patrolu w "kompanii karnej" gdzie zsyłano krnąbrnych. Mnie, bo miałem odwagę się postawić, mojego innego kolegę, bo pracując w PG zrobił przeszukanie w sklepie u kolegi KPP itd. Ten KPP wyszedł teraz za kaucją. Wyhaczyli go przy okazji mafii paliwowej...

Rozprawa trzecia

Teraz przesłuchiwani byli rodzice pokrzywdzonego na okoliczność posiadania przez niego obrażeń w tym dniu, czyli po zdarzeniu, po pamiętnym festynie.
Matka zeznała, że nie było jej w domu, ponieważ była u znajomej na noc udzielając pomocy przy wykopkach ziemniaków i zasiedziała się na noc. Widziała krwiaki i sińce u syna w miejscach jak na obdukcji. Pamiętała to po czterech latach jakby to było wczoraj! Przedtem zeznawał ojciec. Poprzedził wersję matki opowiadając to samo. Zeznał,że jego kolega widział wszystko jak było. Jak pokrzywdzony był bity itd.
Moja pani adwokat, kiedy zwróciłem jej uwagę, przestała patrzeć w sufit i zareagowała:Proszę podać dane personalne.
Świadek odmówił.
Na to moja pani adwokat - że nie przysługuje mu odmowa w tym przypadku. Tutaj ja jestem oskarżonym, a jego syn tylko oskarżycielem posiłkowym.
Dalej już wziął PRAWO W SWOJE RĘCE sędzia. Zaczął pytać i oświadczył,że jeśli świadek nie poda nałoży sankcję nawet aresztu do 30-stu dni z grzywną włącznie. Ojciec pokrzywdzonego, nauczyciel z wykształceniem wyższym milczał. Powiedział,że to jego kolega i nie będzie go mieszał do tego, bez jego zgody.
Sędzia zapytał go czy chce wyjść z sali, zadzwonić i zapytać o zgodę. Świadek zamilkł. Sędzia kazał mu wyjść i się zastanowić. W tym czasie przesłuchał matkę. Potem powołanego przez prokuraturę biegłego, który sam zaprzeczył sobie, ale to już tylko stwierdzenie formalności, bo już był przesłuchany. Po tym sędzia zarządził przerwę.
Patrzyłem jak adwokat pokrzywdzonego idzie do jego ojca i z nim rozmawia. Nawet nie musiałem słuchać. Kiedy rozprawa została wznowiona i sędzia zawołał świadka ten oświadczył, że poda dane wspomnianego kolegi.
Był już to świadek przesłuchiwany w tej sprawie powołany przez ze mnie, który zeznał, że nic nie widział. Kiedyś jako naiwny podałem kilku ludzi, którzy tam byli (jak wspomnianego policjanta) mając nadzieję... że powiedzą jak było.
Adwokat pokrzywdzonego wiedział, że sędzia nie powoła ponownie na świadka osobę, która już nic nie wniesie. Jest to przykre, ale takie jest prawo.
Takie prawo jak te, które dziś usłyszałem na radiu ZET. Pewien artysta został oskarżony w trzech różnych miastach o zorganizowanie wystawy (tej samej wystawy), na których przedstawił zdjęcia nie narodzonych dzieci z aborcji. Dostał zarzut z rozpowszechniania zdjęć o treści bulwersującej, nieobyczajnej. W jednym mieście skazano go na wyrok z zawieszeniu, w drugim na karę grzywny, a w trzecim uniewinniono... Polskie prawo the best!!!

Rozprawa czwarta

Dziś zaskoczył mnie prokurator, który mnie oskarża. Wezwany został świadek wymieniony przeze mnie poprzednio - kolega ojca pokrzywdzonego.
Potwierdził, że jest kolegą byłym wychowankiem wspomnianego nauczyciela. Natomiast stanowczo zaprzeczył, żeby kiedykolwiek rozmawiał z ojcem pokrzywdzonego na ten temat. Wyjaśnił, że nic nie widział i podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania. I tu właśnie zaskoczył mnie prokurator. Złożył wniosek dowodowy o konfrontację pomiędzy nimi z powodu znaczącej różnicy w wypowiedzi. Chociaż sędzia zamyślił się długo (znowu sprawa się przedłuża - mnie na rękę, bo miesiąc dłużej w tej firmie popracuję) prokurator tak naciskał, że sędzia się zgodził.
Nauczyciel już ostatnio bardzo się pocił. Chyba komuś następnemu oberwie się za składanie fałszywych zeznań.
Dzisiaj była zastępczyni (substytut) mojej adwokat, ale już do niej dzwonię. Bardzo chciałbym być przy tej konfrontacji (będzie dobry ubaw). Jako strona chyba mi to przysługuje. A nie wiem kto ją będzie prowadził, czy sąd, czy też sąd ją zleci organom ścigania.

Rozprawa piąta

Znowu trzy tygodnie będę mógł robić dłużej. Bezczelność - przyszedł na rozprawę ten prokurator, który umorzył sprawę wspomnianej tu dziewczyny, bo jak uzasadnił inny - nie mieli czasu z uwagi na świąteczny natłok spraw. Pogoniłem go wnioskiem o wyłączenie za stronniczość, do czego sędzia się przychylił.
Na korytarzu patrzyłem jak świadkowie przeznaczeni do konfrontacji po godzinie nabrali zaufania do siebie i zaczęli rozmawiać (przedtem nauczyciel i uczeń). Ale myślę,że sędzia będzie taki sam jak przedtem i nie da sobie w kaszę dmuchać. Niezależnie od wyroku jaki wyda twierdzę,że rozprawę prowadził dobrze. W każdym razie moja adwokat nastawiła mnie dziś pesymistycznie.
Zatrzymano też tego świadka,który w tej sprawie był skazany za składanie fałszywych zeznań. Będzie zeznawał. Dostał 25 dni odsiadki za jakieś inne bzdety i sędzia to jakoś wyczaił. Prawdopodobnie na przejściu granicznym go zatrzymano. I doprowadzono go na rozprawę.

Rozprawa szósta

Przed wyrokiem
Jestem po nocnej zmianie bez spania.
W zasadzie mam już wszystko gdzieś. Na koniec poproszony o głos przez sędziego wstałem i powiedziałem: "Wysoki Sądzie w zasadzie nie mam już nic do powiedzenia. Nagadałem się i napisałem... a prokurator, prokuratura okręgowa i sędzina tutejszego sądu przekonali mnie,że nie warto było. Może lepiej będzie jak ubiorę garnitur i zostanę bandytą. To wszystko co mam do powiedzenia..."
Pokrzywdzony na każdą rozprawę przychodził na gładko ogolony, w garniturze... Może dlatego ja do sądu nigdy garnituru nie włożyłem. Nie zamierzam udawać nikogo innego niż jestem.
Widziałem jak sędzia patrzy za mną zamyślonym wzrokiem jak wychodziłem z sali. Nie mam już dziś siły. Poproszę któregoś z kolegów,żeby napisali jaki był wyrok w tej sprawie. Nieważne jaki będzie. Nawet nie mam ochoty iść go wysłuchać. Okaże się tylko czy nadal będę psem, czy tylko parszywym kundlem. W zasadzie na jedno wychodzi.
Po wyroku
Dostałem, jak się spodziewałem, wyrok w zawiasach.
Teraz już wiem, że wyrok nie mógł być inny. Obywatel ma prawa. Już rozumiem dlaczego nie mogło być aktu oskarżenia w tej sprawie dla dziewczyny pokrzywdzonego. Musiałby on odpowiedzieć za jej podżeganie i byłby bezpośredni związek z tą sprawą. Nie mogliby mnie wówczas skazać tak jednoznacznie...
Sędzia użył argumentu, że monitoring o który zwrócił się pokrzywdzony, jest ewidentnym argumentem, bo inaczej by takiego wniosku nie składał. To tak jakby nikt nie wiedział, że monitoring jest klatkowy i żeby wszyscy myśleli,że rejestruje całe zdarzenie, konkretnie, miejscowo. I nic z tego wynika. Sędzia dał wiarę jednej stronie, czyli pokrzywdzonemu i jego świadkom, bo przez 4 lata składali niezmienne zeznania. Tak jakby nie mieli dostępu do akt.
Jestem już agonalny i na tym kończę. Mam dość. Pamiętajcie wszyscy, że jesteście śmieciami, bo pracujecie w policji a przeciwnikiem jest obywatel. Najważniejszy jest obywatel. On ma prawa. Wystarczy garnitur do sądu ubrać. Mam dość. Nieważne co obywatel zrobił. Ważne, że skarży policjanta i będzie się odwoływał. W przeciągu kilku tygodni ukażą się o mnie artykuły w prasie.